Previous
Next

Grażyna Marek Singh: W Starym Czorsztynie mieliśmy ponad 30 punktów handlowo-usługowych, sklepy każdej branży, bank, ośrodek zdrowia i milicję. Była nawet łaźnia publiczna

Urodziła się w Czorsztynie i tutaj spędziła całe swoje dzieciństwo mieszkając w pięknym drewnianym domu swoich rodziców przy słynnej ul. Turystycznej obok tzw. Skrzyżowania. Po studiach w Krakowie podczas których poznała swojego męża i ślubie w kapliczce wśród czorsztyńskich brzóz na wiele lat wyjechała z Czorsztyna w świat. Wróciła i zamieszkała tutaj na stałe na początku lat 90 XX w. Wciąż wspomina Stary Czorsztyn, jego piękno i nieodparty urok, miejsca w których spędziła dzieciństwo i ludzi z którymi się wówczas stykała, ale kocha także współczesny z jeziorem i jego nowymi widokami.

Zapraszamy na wspomnienie o Starym Czorsztynie Grażyny Marek Singh:
Dziękuję portalowi „Stary Czorsztyn” za podjęcie tematu i wzruszające publikacje. Wierzę że dzięki temu projektowi uda się uratować nasze Dziedzictwo Narodowe, a jednocześnie jedyny „dowód życia” które toczyło się na dnie Jeziora Czorsztyńskiego.
Tym dziedzictwem są zabytkowe domy przeniesione z Czorsztyna i Maniów przed dokończeniem zapory na Dunajcu które niestety popadają w coraz większą ruinę, a miały być żywym skansenem.

Mój dom rodzinny (na zdjęciach poniżej) też tam miał się znaleźć, ale informacja o tym przyszła zbyt późno, gdyż ktoś z Puław zapragnął wcześniej odbudować ten dom u siebie.

Nasz dom znajdował się „Za Obłazem” blisko tzw. „Skrzyżowania” przy ulicy Turystycznej 169, pomiędzy Potokiem Kluszkowianka, a szosą z Nowego Targu do Nowego Sącza.
Przez nasz korytarz przebiegała granica między Czorsztynem a Kluszkowcami i przez wiele lat przyjmowaliśmy dwie wizyty duszpasterskie, kolędy dopóki obydwaj księża się nie spotkali i wówczas proboszcz Maniów ksiądz Antoni Siuda wycofał się pytając moją mamę dlaczego nie powiedziała, że przyjmujemy dwie „kolędy”.

Ulica Turystyczna była jednocześnie główną drogą do Szczawnicy i od 4.00 rano koniki wożące łodzie flisackie tupały głośno budząc śpiochów w sezonie letnim. Natomiast podczas ulewnych deszczy mieliśmy rzeki po obu stronach domu, aż z czasem fundamenty zaczęły pękać, a ponieważ zapora była już w budowie, więc remonty nie miały sensu, raczej przenosiny.

W sąsiedztwie mojego domu były wszystkie zabytkowe wille tj. „Basia I”, „Basia II”, dom Teofila Sanoka, dom Józefa Galoty, „Zbyszek” na zboczu, „Kurpielówka” i inne (zdjęcia poniżej)

Do szkoły chodziłam 2,5 km do wsi Czorsztyn. To była maleńka szkółka klasy 1-4 z klasami łączonymi : pierwsza z drugą i trzecią czwartą z jedną panią Zofią Płanik, która była kierowniczką i nauczycielką od wszystkiego. Ona skutecznie zaszczepiła nam patriotyzm gdyż przeżyła wojnę jako żołnierz AK.

W tym samym budynku mieściło się przedszkole założone i prowadzone przez moją mamę Annę Marek. Do klasy piątej zaś miałam 2,5 km pod górkę do Kluszkowiec. Z kolei dzieci Czorsztyna wsi miały do przejścia ponad 5 km, „na nogach” ! I nikt nie narzekał.

W wieku 8 lat dojeżdżałam PKS-em (sama!) do Nowego Targu (27 km) do szkoły muzycznej na skrzypce. Teraz to trudno sobie wyobrazić. Liceum w Nowym Targu., potem studia pedagogiczne w Krakowie.

17 lipca 1977 roku ślub w maleńkiej kapliczce wśród brzóz. To było wydarzenie na całą okolicę, bo wówczas mąż z dalekich Indii był ewenementem. Przez 4 lata pływanie z mężem kapitanem po świecie. 10 lat mieszkanie w Bombaju i nareszcie powrót do ukochanego Czorsztyna, tyle że nie starego, ale już na Nadzamczu i …. znowu przy ul. Turystycznej. Chyba dlatego kocham podróżowanie, ale zawsze wracam z zachwytem do domu bo „tu jest moje miejsce”. Muszę to jeszcze nadmienić, że przez kilka lat wraz z moją mamą usilnie domagałyśmy się wśród ludzi, instytucji, żeby przywrócić nazwę „Czorsztyn”, gdyż nagminnie pojawiała się nazwa „Nadzamcze” np. przy PKS.

Osada Turystyczna Czorsztyn fot. Grażyna Marek Singh

Co się zmieniło? W Starym Czorsztynie mieliśmy ponad 30 punktów handlowo-usługowych: sklepy każdej branży, Gmina, bank, ośrodek zdrowia, milicja itp. nawet łaźnię publiczną, bo wtedy nie można było dokonywać ulepszeń w domach ze względu na plany budowy zapory, więc ludzie nie mieli łazienek.

A teraz mamy za to jeden sklep, piękne widoki, czyste powietrze. Ja nie narzekam. W młodości pływałam wpław i na kajakach po Dunajcu pod Zielonymi Skałkami, pod Skałką Halka, a teraz po jeziorze które z dwoma zamkami, Tatrami, Pieninami, Gorcami wokół nazywam moim najpiękniejszym basenem kąpielowym.

Sklep spożywczy nazwany Sklepem gromadzkim, mieścił się tuż przy szkole, naprzeciw masarni. Na zdjęciu Plewa Anna oraz Stanisław Plewa (niespokrewnieni). Były jeszcze dwa sklepy gromadzkie na górze wioski, przy poczcie.

Jedynym moim marzeniem jest uratowanie zabytkowych budynków w Osadzie Turystycznej.
Czorsztyn jest malutki, ale uroczy i znany w całej Polsce. Może nie wszyscy wiedzą, że w każdym dużym mieście jest ulica Czorsztyńska (chyba tylko oprócz Gdańska).

Grażyna Marek Singh

Artykuł ukazał się po raz pierwszy na portalu staryczorsztyn.pl 1 października 2021 roku.

Shares

Mecenasi portalu: