W moich wspomnieniach Czorsztyn to miejsce w którym spędziłam wiele wakacyjnych tygodni mojego dzieciństwa. Pierwszy raz przyjechałam do Czorsztyna z rodzicami gdy miałam 5 lat i potem co roku wracaliśmy tam na wakacje. Mieszkaliśmy najczęściej na Nadzamczu m.in. w budynku w którym działała stacja meteorologiczna. Innym razem w starym drewnianym domu w którym skrzypiała podłoga.
W moich wspomnieniach jest Dunajec przed zalaniem, puszczanie kaczek na rzece i widok jak ojciec mój skakał z Halki do Dunajca. Pamiętam sklep obuwniczy, który był na przeciwko Restauracji-Pieniny, czorsztyńskie lody, kiosk z napojami w woreczkach. Pamiętam też drogę do Kluszkowców, ze starego Czorsztyna, dom taki z mnóstwem okien po prawej stronie, tam zawsze było dużo letników. Teraz ta droga urywa się w pewnym momencie i już jest Jezioro Czorsztyńskie.
Pamiętam jak ojciec mi opowiadał, że na Nadzamczu w ośrodku wypoczynkowym, po wojnie była kolonia, a obok w lesie grzybów tyle, że można było kosić. I opowiadał mi także jak przed samym zalaniem przyjechał do Czorsztyna i widok był straszny: wszystko takie bez życia, opustoszałe.
Wśród moich wspomnień jest też źródełko, które znajdowało się po lewej stronie jak się schodziło z Nadzamcza w którym była pyszna woda i bigos w restauracji „Pieniny”. Jego smak pamiętam do dziś.
Wiem, że ta zapora była potrzebna, ale już nigdy tam nie będzie tak pięknie jak stworzyła to natura. Te miejsca i wspomnienia z nimi związane zawsze będą bliskie memu sercu. Pamiętam jak przyjechałam potem po zalaniu Czorsztyna i zobaczyłam tę jedną wielką wodę. I się rozpłakałam, ponieważ to już nie miejsce z mojego dzieciństwa niestety…
Monika Kudzia
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, udostępnianie tylko za zgodą redakcji portalu staryczorsztyn.pl/MMC
Przeczytaj także: Willa Leopolda Szperlinga – Restauracja „Pieniny” – Stary Czorsztyn